wtorek, 7 września 2010

Lot nad kukułczym gniazdem (Kesey)


Tę książkę czytałem już kilka lat temu i niedawno nadarzyła się okazja by sobie ją odświeżyć, co uczyniłem z największą chęcią.

Nie wiem jak zacząć, bo po pierwszej lekturze byłem w niemałym szoku i pełen podziwu dla autora. Po lekturze drugiej tylko utwierdziłem się w opinii, że jest to książka rewelacyjna. Jak to mówią - najlepiej zacząć od początku:

Do szpitala psychiatrycznego trafia miglanc - McMurphy, który wymigał się tym samym z przymusowych robót w więzieniu. Ma nadzieję na kilka tygodni luksusów w szpitalnych warunkach, by potem wydostać się na wolność. Jest to łachmyta, bandzior, dziwkarz, hazardzista, pijak itp. Cechuje się jednak czymś, czego brakuje większości, a już na pewno wszystkim w szpitalu - swobodą, jest po prostu sobą. Gdy wkracza w swoich podkutych żelazem butach i śmieje się narrator powieści, jeden z chorych - Bromden, zauważa, że od dawna nie słyszał takiego szczerego śmiechu. I na takim fundamencie Kesey zbudował cudowną metaforę walki buntowników z systemem, z władzą. Rozumiecie - dla kombinatu wygodnie jest by nikt się nie wychylał, zaś McMurphy wychyla się niebywale. Szcza na normy, wypowiada wojnę siostrze oddziałowej i odnosi sukces. Jednak kombinat ma ogromną władzę i metody, którymi potrafi stłamsić takich buntowników.

Bromden, czyli dwumetrowy Indianin, jako narrator to niezwykły pomysł, który nadaje powieści specyficzny klimat. Bohater udaje głuchoniemego, jest cichym obserwatorem, na którego nikt nie zwraca uwagi, jedynie RPM (Randle Patrick McMurphy) dostrzega w jego oczach błysk zrozumienia. Kesey przed napisaniem powieści pracował jako sanitariusz na oddziale psychicznie chorych, dzięki czemu realia są oddane niezwykle szczegółowo i prezentują się nadzwyczaj realnie.

Jedna z moich ulubionych książek. Standardowo jeszcze co nieco o filmie, bo takowy powstał. Milos Forman podjął się i wyszło mu całkiem dobrze. Jack Nicholson jako McMurphy sprawdził się wręcz wybitnie. Film ociera się o geniusz, ale mimo to, żal że tak spłyca wydźwięk książki i brakuje wielu istotnych wątków. Tak to jest, ale znać trzeba.

Pisałem niedawno pracę o zjawisku beat generation przez pryzmat kilku sztandarowych dzieł (oczywiście W drodze, Włóczędzy Dharmy, Skowyt, Ćpuń, Nagi Lunch) i nie omieszkałem opisać Lotu.
Motyw walki z systemem jest głównym tematem Lotu nad kukułczym gniazdem Kena Keseya. Do szpital psychiatrycznego trafia drobny przestępca, który chce tym samym wymigać się od ciężkich robót. Szpital jest metaforą państwa amerykańskiego, gdzie władzę sprawują pewne jednostki, a reszta musi się im podporządkować dobrowolnie lub przy użyciu gwałtu. Nie ma drogi ucieczki, a jakiekolwiek odstępstwa od normy są surowo karane. McMurphy (wspomniany przestępca) trafiając do oddziału widzi pełne oddanie pacjentów, którzy boją się sprzeciwić, po prostu nie mają na to już sił lub nie zależy im na tym, bo ich sytuacja zaspokaja ich potrzeby. Bohater nie może się z tym pogodzić i wypowiada wojnę siostrze oddziałowej psując jej idealnie ułożony oddział. Walkę przegrywa, sam jeden nie jest w stanie pokonać siostry Ratched, ale bunt, który uprawiał zmienia bezpowrotnie współpacjentów. Uświadamia im, że nie mogą biernie poddawać się pełnej kontroli.
W jednym z fragmentów książki McMurphy zauważa betonowy blok ze stalową armaturą, który wyrywając, podnosząc i rzucając w okno mógłby utorować drogę do wolności. Jest zdecydowanie zbyt duży, by ktokolwiek mógł go podnieść, a mimo to bohater zakłada się z kompanami leczenia, choć wie, że nie ma najmniejszych szans, by tego dokonać. Po niepowodzeniu stwierdza: „Przynajmniej się starałem. Przynajmniej się starałem do diabła!”.
Innym ważnym fragmentem jest moment, gdy McMurphy dowiaduje się, że większość z pacjentów jest zamknięta w oddziale z własnej woli. Zupełnie dobrowolnie poddają się oni mechanicznej sile „koła zębatego” („Ratched – przywodzi na myśl słowo „ratchet”, koło zębate”). Dla McMurphy'ego jest to ostateczny cios i koniec nadziei na zwycięstwo.
„Beat Generation” można niemalże w pełni utożsamić z Randle Patrickiem McMurphy'm (R.P.M. Można również odczytać jako «revolution per minute», co oznacza nie tyle «obroty na minutę», jak na płytach gramofonowych, ile rewolucje, bunty”), zaś oddział z „normalnym” społeczeństwem, a także aparatem państwowym. Bunt i walka o wolność, niestety z góry skazana na porażkę, ale mimo to warta podjęcia, gdyż zmiany jakie przynosi są lepsze niż bierne trwanie w konformizmie.

Info panel
Autor: Ken kesey
Kraj/język: Stany Zjednoczone/angielski
Rok: 1962
Oryginalny tytuł: One Flew Over The Cuckoo's Nest

PS Udało mi się też kupić Rodeo Keseya, więc niebawem zdam relację. Raczej bardziej "nie" niż "bawem", bo skrzynka po owocach z książkami nieprzeczytanymi zaczyna puchnąć. P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz